Zatańcz boogie-woogie
III Niedziela Wielkanocna czyli Miłosierdzia Bożego; (Dz 5,27b-32.40b-41); (Ps 30,2 i 4.5-6ab.11 i 12a i 13b); (Ap 5,11-14); Aklamacja; (J 21,1-19); Winnica, 5 maja 2025.
Trzecia niedziela wielkanocna od lat zaczyna tydzień biblijny w Kościele, w Polsce. Jest to okazja do kazania, które zachęcać będzie do czytania Pisma Świętego. I tak dziać się będzie w wielu kościołach. Dodatkowo tu i tam będą jakieś biblijne „akcje” – maratony, publiczne czytania Biblii.
U nas niech wystarczy tylko przypomnienie tego, co wybrzmiewa w co drugim kazaniu. Czytajmy Pismo Święte. Każdego dnia sięgajmy po fragment Ewangelii, próbujmy modlić się słowem Bożym – taką czy inna metodą, i idąc do kościoła bądźmy przygotowani, przeczytajmy niedzielne kazania wcześniej w domu.
O tym traktowała kolędowa książeczka „Trzy iskierki nadziei”. O tym było w kazaniu z lutego: „Roślinki potrzebują wody”. Także w kazaniu z piątej niedzieli Wielkiego Postu: „Sługa twój słucha”.
Czy coś z tym robimy? Niech każdy siebie zapyta. Ja powiem tylko, czy raczej zapowiem, że jeśli ktoś nie zakotwicza swojego życia w Słowie Bożym to nie wytrwa w wierze, taki czy inny zakręt wywali go do rowu.
Kto zaś zakotwicza się w Słowie Bożym potrzebuje jeszcze czegoś ważnego, o czym traktować będzie to kazanie.
Jest to potrzeba wspólnoty.
Ostatnie dni upłynęły mi na spotkaniach z dziećmi komunijnymi i ich rodzicami. Z każdą rodziną spotykałem się oddzielnie.
Każde spotkanie zaczynało się od czterech pytań zadanych dziecku: Czy rozmawialiście w domu o Panu Bogu? Czy czytaliście razem Pismo Święte? Czy modliliście się razem? Czy razem chodziliście w niedzielę na Mszę Świętą.
Nie pytałem dziecka czy samo rozmyślało o Bogu, czy samo czytało Biblię, czy samo się modliło, czy samo szło do kościoła. Pytałem o to czy RAZEM!
Bo człowiekowi potrzebna jest wspólnota. Pięknie to wyraził Sobór Watykański II w Konstytucji dogmatycznej o Kościele „Lumen gentium” (punkt 9): „Spodobało się zaś Bogu uświęcać i zbawiać ludzi nie pojedynczo, bez żadnego wzajemnego powiązania, lecz uczynić z nich lud, który by Go uznawał w prawdzie i święcie Mu służył.”
Kościół to wspólnota a jej najmniejszą cząstką jest Kościół domowy, rodzina. Ta rodzina także ma być wspólnotą a nie zbiorem jednostek – każdy w swoim kącie.
Potrzebujemy wspólnoty. Nawet niedoskonałej, kulawej, marnej, ale wspólnoty.
To jest potrzeba nawet głębsza niż przeżywanie wiary. Jest to potrzeba społeczna. Stąd taka potrzeba bliskości, potrzeba założenia rodziny, spotkania, przyjaźni.
Niezmiennie są to cenione wartości, ale jednocześnie świat współczesny działa destrukcyjnie na te wszystkie relacje i więzi.
Wspólnoty się rozpadają, słabną. Człowiek staje się coraz bardziej samotny. „Badania Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu pokazują, że 68% dorosłych Polaków doświadcza samotności, a 23% żyje w izolacji społecznej. Problem ten dotyczy głównie nastolatków, młodych dorosłych oraz seniorów.” https://funawi.pl/boogie1
Dziwne prawda? Cenimy więzi a doświadczamy samotności. Może dlatego, że się za mało o te więzi troszczymy?
Zatroszczmy się zatem o te więzi. Małżeństwa – zatroszczcie się o swoją więź małżeńską, zanim będzie za późno. Rodzice zatroszczcie się o swoje dzieci. Może jeszcze chwila a nie będzie czego zbierać, nikt z wami nie będzie chciał gadać a w gratisie dostaniecie swoją samotną starość.
Wspólnoty się rozpadają, słabną. Przeciwstawmy się temu! To nie opcja, to warunek przeżycia.
Jest za co chwalić naszą lokalną społeczność, I za chwilę to zrobię, ale proszę to potraktować jako reklamę i zachętę dla tych, którzy się do tego nie garną.
Zacznę od sportu. Może wam się to wydaje oczywiste, ale oczywistym nie jest, że tyle dzieci i młodzieży uprawia u nas sporty. Piłka nożna, ręczna, koszykówka. Trenują (czy może raczej bawią się) nawet przedszkolaki.
Są warcaby, są szachy. Są biegi, jest zumba, jest basen, jest ścieżka rowerowa.
Jest tego dużo, ale jednocześnie dużo za mało. Większość to pochylona głowa nad ekranem smartfonu i granie w gry, i social media.
Są koła gospodyń wiejskich, są aktywni emeryci. Bez naciągania powiem, że ratują one niejedno życie. I znowu można powiedzieć, że jest tego dużo, ale jednocześnie dużo za mało.
Mamy wspólnoty parafialne: kręgi Domowego Kościoła, Mężczyzn Świętego Józefa, Odnowę w Duchu Świętym, Koła Żywego Różańca, Oazę Dzieci Bożych. Jest tego trochę, ale uczciwie trzeba powiedzieć, że ciągle za mało.
Mamy harcerzy i harcerki. To ponad dwadzieścia lat działalności. To są już setki dzieci i młodzieży, które doświadczyły biwaków, obozów, zimowisk, ognisk, zbiórek. To u nas parę rodzin, które zaczęły się przy ognisku. Dużo, ale ciągle za mało.
Więcej, więcej, więcej! Formalnie, nieformalnie, oficjalnie, nieoficjalnie, sąsiedzko, rodzinnie, wioskowo.
Jest wróg tego wszystkiego. Nazywa się „NieChceMiSię”. Wolę swój kąt, swoje mieszkanie, swoją kanapę, swoje kapcie, swój pilot.
Ja wiem, że to nie jest proste, wiem, że są przeszkody, że życie nie jest łatwe, ale jeśli „NieChceMiSię” zwycięży, to samotność nas zabije. Może nie dzisiaj, nie jutro. Może nawet nie w tym roku, ale zabije. Bo samotność zabija.
Podzielę się swoim marzeniem, tym co chodzi po głowie… i tupie.
Moglibyśmy w domu parafialnym przygotować małą salę audiowizualną. Gdzieś z czterdzieści w miarę wygodnych krzeseł. Projektor wideo, ekran albo telewizor 98 cali, dobre nagłośnienie, wyciszenie, klimatyzacja, mała scena.
I to wszystko to naprawdę mały problem. To tylko technika i pieniądze. Wszystko do przeskoczenia.
Duży problem to „NieChceMiSię”.
Gdy wyświetlimy jakiś film to… czy zapełnimy tę salę, chociaż połowę? Czy jeśli urządzimy koncert fortepianowy to znajdziemy słuchaczy?
Czy monodram „Msza za miasto Arras”, może w innym wykonaniu niż Janusza Gajosa znajdzie widzów?
Czy referat o uprawie Topinamburu (Słonecznika bulwiastego) znajdzie ciekawych tego ludzi?
To nie są inicjatywy wprost „pobożne”, ale „pro-wspólnotowe”. Jeśli ludzie docenią wspólnotę to i łatwiej będzie budować parafialną wspólnotę wiernych.
Podzielę się także innym marzeniem a nawet nie marzeniem co konkretną propozycją na wrzesień, tuż po misjach. Będzie to szkoła tańca. Szkoła uczyć będzie swingu a dokładnie podtypu swingu czyli boogie-woogie.
Dlaczego tak? Znalazłem na YouTube parę tańczącą boogie-woogie i moim zdaniem jest to najpiękniejszy rodzaj tańca a tańcząca para to prawdziwi mistrzowie – Sondre i Tanya. W tekście kazania podaję link: https://funawi.pl/boogie2
Luz, radość, improwizacja, zabawa, życie – to czym moim zdaniem powinien być taniec.
I nie jest to bynajmniej sprawa niepoważna, błaha, tym bardziej gorsząca – ksiądz organizuje kurs tańca. To jest sprawa śmiertelnie poważna jak spojrzymy na przeciwieństwo tego czym jest boogie-woogie. Boogie-woogie to luz, radość, improwizacja, zabawa, życie. Próbując opisać przeciwieństwo mamy sztywność, smutek, depresja i śmierć.
Znaleźliśmy bardzo dobrego trenera z Warszawy. Spotkania będą w piątki – ok. 17.00 dla grupy młodzieżowej, ok 19.00 dla grupy dorosłych.
Chciałbym, żeby to się udało. Mam w tym własny interes. Z czterech określeń „sztywność, smutek, depresja i śmierć”, trzy pierwsze doskonale mnie opisują. Nie chcę czwartego określenia, trochę za wcześnie. Jak się zdecyduję na udział w kursie tańca to proszę się nie gorszyć, to gra o wysoką stawkę.
Chciałbym, żeby to się wszystko udało. Boję się jednak, że zwycięży „NieChceMiSię”.
„NieChceMiSię” to wielki, mocny przeciwnik. Może jednak zwycięży „NiechZachceCiSię”?
Wbrew pozorom to działanie jest bardzo ewangelizacyjne. Może nie wprost, ale preewangelizacyjne.
Chodzi o to, że jeśli człowiek zamknie się w swoim mieszkaniu, założy kapcie, położy się na kanapie, przykryje kocem i włączy serial na Netflixie to jak go zewangelizować?
Jak go zewangelizować skoro „NieChceMuSię”? Jak, czym, czego użyć, by wyciągnąć go z jego norki?
Gdy człowiek staje się otwarty to ta otwartość może się przysłużyć w przyjęciu Ewangelii.
I jeszcze jedno… dla sceptyków, którzy powiedzą teraz jak to się wszystko ma do dzisiejszych czytań.
Ano ma się dobrze.
Wszędzie w dzisiejszych czytaniach mamy wspólnotę. W pierwszym czytaniu są Piotr i Apostołowie. Mamy moc jedności i wspólne serce. Piękny obraz Kościoła.
W drugim to już jest arcy-tłok – miriady miriad i tysiące tysięcy aniołów.
W ewangelii także mamy wspólnotę apostołów. I taki smaczek… Piotr mówi „idę łowić ryby”. Co powiedzieli inni uczniowie? Powiedzieli „idziemy i my z tobą”. Dzisiaj wielu by powiedziało „NieChceNamSię”!
A psalm co prawda zaczyna się solówką: „Sławię Cię, Panie, bo mnie wybawiłeś”. Jednak już w drugiej zwrotce jest wezwanie do wspólnoty: „Śpiewajcie psalm wszyscy miłujący Pana”. Śpiewajcie wszyscy!
A może ktoś pamięta co jest w trzeciej zwrotce? I czy jest tam coś o tańcu? Pytam tych tylko, którzy uważnie przeczytali wszystkie czytania w domu. Tylko oni mają szansę! Jest ktoś?
Mamy tam: „Panie, bądź moją pomocą. Zamieniłeś w taniec mój żałobny lament”.
I już wiemy skąd wzięło się to kazanie.
Słowo Boże ma młoteczek, który uderza w struny twojej duszy!