Nie wystarczy czytać o Bogu
V Niedziela Zwykła, A, Iz 58,7-10; Ps 112,4-9; 1 Kor 2,1-5; J 8,12b; Mt 5,13-16; Winnica 9 lutego 2014 roku.
W ostatnich dniach bp Dajczak w rozmowie z KAI powiedział, że „nie chodzi tylko o to, by ludzie słyszeli o Bogu, ale by Go doświadczyli.”
Biskup w tej wypowiedzi dotknął istoty rzeczy. Mianowicie wiara to nie jest teoria, ale praktyka. W wierze nie chodzi o to by tylko coś wiedzieć, ale by coś przeżyć.
Ta wypowiedź jest dobrym wprowadzeniem do pewnego wersetu z dzisiejszej liturgii słowa. Apostoł Paweł chce, mamy to w drugim czytaniu, „aby wiara (…) [Koryntian] opierała się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej.” (1Kor 2,5)
Oczywiście chodzi nie tylko o wiarę Kościoła w Koryncie, ale wiarę nas wszystkich.
O czym mówi ten werset? Otóż wiara musi mieć swoje oparcie. Jest to rodzaj fundamentu czy też kamienia węgielnego. Jest to coś, co podtrzymuje wiarę. Bez tego wiara się załamuje.
Tym czymś jest doświadczenie mocy Bożej.
Jednocześnie Paweł uczy nas o tym co NIE jest fundamentem wiary. Fundamentem wiary NIE jest ludzka mądrość.
To, że ludzka mądrość nie jest fundamentem nie oznacza, że nie jest ona ważna. Jest ważna, ale nie może być fundamentem. Tak jak pustaki i styropian są ważne w budowie domu, ale nie robimy z nich fundamentu.
Co to jest doświadczenie Bożej mocy?
Jest to realna pomoc jakiej doświadczyć możemy od Boga. Ta pomoc może przyjść do nas na wiele sposobów, w zależności od tego czego w danej chwili najbardziej potrzebujemy.
Ta pomoc to może być dla nas pocieszenie, gdy jesteśmy strapieni. Może to być jakieś szczególne światło, gdy musimy podjąć jakąś istotną decyzję. Może to być dar cierpliwości, do pielęgnacji chorego dziecka. Może to być też siła potrzebna do wyrwania się z nałogów. Może to być wreszcie moc, która objawi się w cudownym uzdrowieniu czy ocaleniu.
Wszystko to są przejawy Bożej mocy i Bożego działania.
I to jest fundament naszej wiary. Na tym nasza wiara się opiera. Bo wiara to nie jest teoria, ale praktyka.
Dlatego to jest takie ważne?
Jest ważne z tego względu, że bardzo wielu ludzi sprowadza wiarę właśnie do pewnej teorii. Mamy tam pewne prawdy, określone zasady, przykazania postępowania w różnych sytuacjach. I to wszystko jest prawdą, i to wszystko jest dobre. Jest tylko jeden szkopuł – tam często nie ma Boga. Więc trudno mówić, że jest to wiara.
W naszych kościołach, na naszych katechezach, w czasie naszej modlitwy można wypowiadać dużo słów „o” Bogu, ale samego Boga można tam nie znaleźć.
Jestem pewny, że słyszałeś o Bogu, ale nie jestem pewny, czy Boga doświadczyłeś.
A czy potrzebne to doświadczenie? Czy nie wystarczy znać katechizm? Znać przykazania? Znać zasady? I oczywiście się do tego stosować?
Nie wystarczy.
Nie wystarczy czytać o wędkowaniu. Trzeba jeszcze złapać rybę.
Nie wystarczy marzyć o pływaniu. Trzeba wsiąść do łodzi i podnieść żagle.
Nie wystarczy śnić o kobiecie. Trzeba jeszcze posmakować jej ust i przeżyć z nią całe życie.
Nie wystarczy chcieć wyjść za mąż. Trzeba jeszcze jakiemuś mężczyźnie powiedzieć „tak”.
Tak samo nie wystarczy czytać o Bogu, myśleć o Bogu, marzyć o Bogu, czy chcieć być z Bogiem. Trzeba jeszcze Boga posmakować.
Trzeba Go doświadczyć. Spotkać się z Nim. On nie jest teorią, ale realną, żywą osobą.
Jak to zrobić?
Przede wszystkim trzeba tego pragnąć, poszukiwać, o to się modlić. Szukać jak największego skarbu.
Jest w życiu wiele ważnych spraw – takich jak rodzina, praca i zdrowie. Jest też wiele błahostek – jak telewizja, chipsy i ciuchy.
Bóg jednak stać musi ponad tym. Szukanie doświadczenia Boga musi mieć absolutny priorytet. Ponad telewizję, chipsy i ciuchy. I ponad rodzinę, pracę i zdrowie.
Powinno wystarczyć takie rozumowanie: Jeśli Bóg jest, to jest wszystkim. Jeśli zaś jest wszystkim to nie traktuj go jak paczkę chipsów i konkurs skoków narciarskich.
Mówią, że jak Bóg jest na pierwszym miejscu to wszystko jest na właściwym miejscu.
A skąd tyle bałaganu u nas?
On dalej nie jest na pierwszym miejscu.