Otwórz moje oczy

VI niedziela zwykła, A; Syr 15,15-20; Ps 119,1-2.4-5.17-18.33-34; 1 Kor 2,6-10; Mt 5,17-37; Winnica 12 lutego 2017.

Wieść nie obiegła całego świata, ale rozeszła się w każdym kierunku na wiele kilometrów, komentowana była chyba pod każdym sklepem – proboszcz w Winnicy nie zbiera ofiar po kolędzie. Dlaczego tak? Jak były motywy? Czy miało to sens? I wreszcie jaki skutek – także ten materialny – to przyniosło?

Obiecałem, że dzisiejsza niedziela będzie czasem podsumowania kolędy. Nie chcę, by była to czynność techniczno – statystyczna, którą należałoby umieścić w ogłoszeniach. Chciałbym raczej – taki był mój ukryty cel – potraktować to wszystko jako lekcję, która nas wszystkich ma czegoś nauczyć. Dlatego będzie to kazanie.

Zacznę od tego, że nie zawiedliście. Mówię to do was, którzy jesteście teraz w kościele. Ani to Wielkanoc, ani Boże Narodzenie, a jesteście. Jesteście, bo wierzycie, bo czujecie związek z kościołem i naszą parafią. I jesteście potęgą, z którą nikt się nie zmierzy. Żadna partia, żadne stowarzyszenie, żaden związek nie ma takiej siły, by co tydzień zgromadzić w jakimś miejscu tylu ludzi, ilu gromadzi nasz parafialny kościół.

Owszem – nie jesteśmy doskonali i nie jesteśmy świeci. Czasem plącze się nam życie, czasem (a raczej często) upadamy, ale wiemy jedno – jest Bóg, jest Kościół, jest wiara, są przykazania, jest krzyż i Ewangelia. I tego się trzeba trzymać. I wiemy to dobrze.

Nie zawiedliście, bo pokazaliście, że potraficie zrobić coś nie pod publiczkę, nie dla księdza, ale dlatego, że uznaliście to za słuszne i ważne. Tegoroczna kolęda to był sprawdzian, a wy zdaliście go bardzo dobrze.

Owszem, jest w naszej parafii dużo osób, które wiarę i Kościół traktują bardzo powierzchownie. Nie jest to żadne odkrycie. Ich religijne praktyki są bliskie zeru a los parafii, także ten materialny, jest w zasadzie obojętny. Nie do nich jednak teraz mówię, bo ich zwyczajnie tu nie ma.

W czasie kolędy odwiedziliśmy około 900 rodzin. Rozdaliśmy przy tej okazji 906 par kopert – na ofiary kolędowe i ewentualne ofiary na kościół. Niepodpisane, anonimowe koperty mogły wrócić do kościoła, do przezroczystej skarbonki.

Wróciło 558 kopert kolędowych i 536 „remontowych”. To około 61% rozdanych kopert. Na kolędę zebraliśmy 29.010 zł. To mniej niż zwykle, bo poprzednie lata przynosiły ok. 44.000 zł. Na remonty zebraliśmy 31.480 zł. To więcej niż zwykle. Zwykle zbieraliśmy ok,. 28.000 zł.

W sumie jest 12.000 zł mniej niż zwykle. Czy to jest powód do zmartwienia? Żaden! To może być suma ważna w budżecie rodziny, ale nie trzy i pół tysięcznej parafii z dwoma księżmi, z zatrudnionym kościelnym i organistą, z kościołem, cmentarzem i trzema budynkami kościelnymi, z domem kultury.

Z punktu widzenia utrzymania kościoła jest to suma bez specjalnego znaczenia. Kościół utrzymują ci, którzy do niego przychodzą, którzy każdego tygodnia tyle ile mogą składają na tacę, którzy zamawiają Msze Święte i proszą o wypominki za zmarłych. To tylko na nich proboszcz może liczyć i oni są oparciem dla parafii.

„Wróciło” 61% kopert, ale koperty przecież nie miały nóg. Przynieśliście je ludzie. Wyście je przynieśli.

Dlaczego przynieśliście? Przynieśliście, bo mogliście, bo chcieliście i (mam taką nadzieję) sprawiło wam to radość. I to najbardziej cieszy. Bardziej niż nominalna zawartość kopert.

To naprawdę cieszy, że są ludzie, którzy wierzą, że ten kościół i ta parafia jest naprawdę ich. I na nikim innym, tylko na nich spoczywa obowiązek utrzymania tej parafii. To jest NASZA Winnica.

Cieszy to, że coraz więcej ludzi ma świadomość, że to nie proboszcz zbiera na kolędę, ale parafia się składa, by coś zrobić. To nie proboszcz w tym roku mniej zebrał, ale myśmy mniej zebrali. Jeśli jest to problem, to nie jest to problem księdza, ale parafii. To nie proboszcz w każdą niedzielę zbiera więcej na tacę (a rzeczywiście taca sporo się zwiększyła), ale parafia zbiera więcej. I nie jest to radość proboszcza, bo nie są to jego pieniądze, ale powinna to być radość nas wszystkich. To jest NASZA Winnica. Coraz więc ludzi to rozumie. I za to bardzo dziękuję.

Jeśli część kopert nie wróciła, to znaczy, że jakaś cząstka parafian nie miała co złożyć na ofiarę. Jest to jednak zapewne wąski margines. W większości nie złożono ich, bo nie chciano ich złożyć lub zwyczajnie nie chciało się przyjść do kościoła a sąsiadem głupio się wyręczyć. Innego wytłumaczenia nie ma. Oznacza to, że w poprzednim roku i we wszystkich poprzednich latach spora część parafian składała ofiarę ze względu na proboszcza. A ja takich pieniędzy nie chcę. I wszyscy my, nie chciejmy takich pieniędzy. Na nich nie ma Bożego błogosławieństwa. Ani pożytku – kupione za takie pieniądze gwoździe będą się giąć a położony tynk odpadać.

Nie chciałem tych ofiar jeszcze z pewnego ważnego powodu. Otóż niepraktykujący parafianie mogą mieć często taką błędną świadomość, że wszystko jest w porządku. To jest myślenie w stylu: „W zeszłym roku byłem na Wielkanoc w kościele…, teraz przyjąłem księdza…, dałem mu 50 zł (niech tam ma i się cieszy) i wszystko jest w porządku.”

Otóż nie jest wszystko w porządku. Zabierając możliwość wręczenia łapówki za swój złudny święty spokój, zabrałem jedną z podstaw samooszukiwania się. Może ktoś się zastanowi nad swoim życiem.

Co na to wszystko mówi Słowo Boże? Skoro dzisiaj ma być podsumowanie kolędy to dzisiejsze Słowo powinno nam coś o tej kolędzie powiedzieć.

Jak jest wola Boga, czego Bóg chce? To pytanie zadawałem sobie czytając fragmenty biblijne przeznaczone na dzisiejszą niedzielę. I poruszyło mnie mocno słowo z psalmu responsoryjnego: „Otwórz moje oczy” (Ps 119,18a). Chciałbym, by to zdanie poruszyło i Ciebie, byśmy wszyscy potrafili tak właśnie modlić się do Boga: „Otwórz moje oczy”.

Na co mamy otworzyć oczy?

Najpierw rzecz prozaiczna. Chciałbym, byście zobaczyli z zewnątrz nasz kościół, szczególnie dach i wieżę. Tak dokładnie – jak ktoś ma lornetkę niech popatrzy przez lornetkę. Do wieży podejdź i poskrob ją palcem. Spójrz jak wyglądają drzwi – zwłaszcza te główne.

Spójrz jak wygląda podłoga w naszym kościele.

Zobacz jak wygląda ogrzewanie w kościele. Nie żałujemy i dmuchamy ile się da, ale ta instalacja zakładana była jeszcze za księdza Malinowskiego – to prawie 50 lat. To musi się zepsuć. I powiem wam kiedy się zepsuje – nie wiem, którego roku, ale na pewno w zimie.

Popatrz na ogrodzenia – parkan kościelny, ogrodzenia plebanii, organistówki, domu parafialnego.

Nie patrz tylko na plac kościelny – to akurat nie jest własność parafii. Dobrze, że mamy to co mamy.

Popatrz na to wszystko i… pomódl się. Boga się zapytaj, co ty masz z tym zrobić, od czego zacząć. Niech ci to Bóg podpowie. Nie żartuję – spytaj na modlitwie Boga, jakie najpilniejsze prace trzeba podjąć w parafii.

Rozmawiajcie o tym w rodzinie, zastanówcie się wspólnie i za tydzień niech każda rodzina przyniesie kartkę z odpowiedzią wedle ich sumienia.

Na kartce napisać krótko – „dach” albo „podłoga”, albo „drzwi”, albo „ogrzewanie”, albo „ogrodzenia”.

To jest WASZA Winnica – wy zdecydujcie (z Bogiem w sercu), co jest dla niej w tej chwili najlepsze.

Czy każda rodzina może wrzucić kartkę? Tylko ta, która wrzuciła wcześniej kopertę? Nie! Mogą też wrzucić kartkę rodziny, które nie złożyły żadnej ofiary, bo zwyczajnie nie mogły. Wiem, że jak nie macie pieniędzy, to macie na pewno ręce do pracy i miłość do tej parafii, i modlitwę za nią. To często będzie dar największy. Jesteście z nami.

Chcę, by Bóg wam na to wszystko otworzył oczy. I ufam, że otworzy.

Są jednak ważniejsze sprawy, na które trzeba otworzyć oczy.

To, że mamy 12.000 zł mniej w kasie to żaden problem. Problemem jest co innego. Problemem są ludzie, którzy tak naprawdę, praktycznie, na co dzień, żyją poza Kościołem. Którzy sporadycznie są w kościele, którzy przez lata zaniedbują spowiedź i komunię, zarzucili wszelką modlitwę. To jest mniej więcej trzecia część parafii. Uznali, że Bóg, tak naprawdę, jest im do niczego nie potrzebny.

Mam przekonanie, że w wielu naszych domach „ojcze nasz” wypowiadane w czasie kolędy to jedyne „ojcze nasz” w ciągu roku.

Otwórz oczy i zobacz tych ludzi. To nieprawda, że to nie nasz interes, jak oni żyją. To jest nasza sprawa, i to jest nasza za nich odpowiedzialność. I nie o 12 tysięcy, których nie przynieśli do kościoła tutaj się rozchodzi a o ich nieśmiertelne dusze.

Co robimy, by dać im przykład, by przemówić do rozsądku, by zanieść ewangelię, by przyprowadzić do Jezusa? A może, niejeden raz, jesteśmy przyczyną zgorszenia?

Panie, otwórz moje oczy, bym widział. Otwórz oczy, bym widział potrzeby tej parafii. Nade wszystko proszę, bym widział ludzi, którzy Cię potrzebują a nie znają Ciebie, bo żyją bez Ciebie. Proszę Cię, o Ducha Odwagi i Mądrości, bym bez lęku i właściwie umiał do nich dotrzeć, bym chciał i umiał iść i głosić im Ciebie, Twoją Miłość i Miłosierdzie. Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi, tej Winnicy. Amen.