Zbudujemy dom
XXVI niedziela zwykła, A, Ez 18,25-28; Ps 25,4-9; Flp 2,1-11; J 10,27; Mt 21,28-32; Winnica 28 września 2014 roku.
Przed tygodniem trzy dni spędziłem w diecezji zamojsko-lubaczowskiej na spotkaniach katechetycznych. Zamość był bazą tych spotkań. I może dlatego początek tego kazania wzięty będzie właśnie z Zamościa, chociaż treści, które chcę wam przekazać noszę w sobie od miesięcy.
Zapewne wielu z nas zna sentencję: „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie…” Często i gęsto przy różnych okazjach zdanie to jest powtarzane.
Część z nas potrafi zapewne podać nawet autora tych słów – hetmana Jana Zamoyskiego. A Zamoyski właśnie nadał prawa miejskie Zamościowi i uczynił z tego miasta prężny ośrodek gospodarczy i kulturalny.
Mało kto jednak wie, przy jakiej okazji zdanie to się pojawiło. Otóż zawarte jest ono w akcie fundacyjnym Akademii Zamojskiej z 1600 roku.
Otóż Jan Zamoyski nie tylko popisał się celną myślą dotyczącą kształcenia młodzieży, ale też sięgnął do własnej sakiewki i w swoim mieście, w Zamościu, ufundował wyższą uczelnię. Był to szkoła na najwyższym poziomie.
I na tej kanwie pociągnijmy wątki dotyczące już naszej społeczności.
W drugim czytaniu słyszymy św. Pawła, który upomina nas: „Niech każdy ma na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i drugich!” (Flp 2,4) Mówi tym samym, że nie można w swoim życiu patrzeć tylko na siebie, troszczyć się tylko o siebie, chodzić wokół swoich tylko spraw.
Jest jeszcze rodzina, szczególnie dzieci, za które jesteśmy odpowiedzialni. A odpowiedzialność za dzieci to nie tylko to, że daje im się dach nad głową, ciuch na grzbiet i jedzenie na stół. To też, ale odpowiedzialność za dzieci polega przede wszystkim na ich wychowaniu, tak, by dzieci te wyrosły na ludzi uczciwych, szlachetnych i mądrych. „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie…”
Ważna jest własna rodzina a trzeba nam spojrzeć jeszcze szerzej. Są inne rodziny, które są naszymi sąsiadami i widzimy, że jest im jakoś szczególnie trudno. Nie dają rady, z różnych powodów. Nie możemy być na to obojętni. W tamtych rodzinach także dorasta pokolenie, które za jakiś czas weźmie to wszystko wokół nas w swoje ręce. W sposób odpowiedzialny albo nieodpowiedzialny. „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie…”
Pomyślmy ile jest dzieci i młodzieży pozostawionych sobie. Rodzice zapracowani, zabiegani. Czasem dotknięci jakąś patologią – niestety. I dziecko zostaje samo. Jest szkoła, a po szkole? Często zostaje telewizja, jeszcze częściej komputer, gry komputerowe i Internet. To wszystko nie zawsze niesie dobre treści.
Podam drobny przykład. W Anglii zauważono jak wielkie spustoszenie wśród dzieci robi komputerowa pornografia. Postanowiono zbadać populację trzynastolatków, ale nie można było. Gdy robi się badania to potrzebna jest grupa kontrolna – mamy grupę, którą dotyka jakiś problem i grupę kontrolną – wolną od tego problemu. I można porównywać. Tam, w Anglii, nie mogą znaleźć grupy dzieci, która wolna byłaby od internetowej pornografii.
I to wszystko idzie do Polski. I to wszystko puka do waszych drzwi. To gdzieniegdzie już wlazło.
Miejmy świadomość jakie pokolenie dorasta. Coraz mniej dzieci czyta, coraz więcej znajomych na facebooku i coraz mniej w rzeczywistości. Dziecko nie chce nigdzie wyjść. Nie potrzebuje kolegów, nie potrzebuje rodziców. Ma swój świat, który wystarcza. Nie umie się kontaktować, rozmawiać, nie umie współpracować, nie umie się kłócić, nie umie żyć z drugim człowiekiem.
Zatraca nawet umiejętność poruszania się. Wasze pokolenie całe swoje dzieciństwo spadało z roweru, spadało z drabiny, spadało z wozu. I nauczyło się jak to robić. Dzisiaj dziecko może spaść tylko z krzesła przed komputerem. Dlatego tyle kontuzji na wf-ie.
„Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie…”
Ojcze i matko ciesz się jak twoje dziecko chce czegoś. Ciesz się jak woła, że chce na huśtawkę. I idź z nim na tę huśtawkę. Ciesz się jak chce pójść do kolegi. Pozwól na to. Ciesz się, że czyta – i wspieraj to. Ciesz się, że ma jakieś zainteresowania, klei coś, trenuje, biega.
Ciesz się, że jest zaangażowane w nasz winnicki teatr, że trafiło do harcerzy, że śpiewa w scholi.
Jednak mało, bardzo za mało tego. Potrzeba nam większego i głębszego zrozumienia, że trzeba i warto wspierać dzieci i młodzież w ich wychowaniu.
Potrzeba właściwego nastawienia, ale i stworzenia większych jeszcze możliwości.
Podzielę się teraz pomysłem, który przed wakacjami zrodził się w Stowarzyszeniu Nasza Winnica, w środowisku harcerskich trzynastek i parafii.
Potrzebujemy Domu Kultury. Instytucji, która popołudniami i wieczorem przyjmie do siebie dzieci i młodzież, które zechcą tam spędzać swój czas, rozwijać zdolności w kółkach zainteresowań a nade wszystko po prostu będzie ze sobą.
Dom Kultury mógłby powstać w pomieszczeniach domu parafialnego. Nie powinien stać pusty, powinien służyć lokalnej społeczności.
I do tego miejsca każdy na pewno mógłby przyklasnąć. Gorzej będzie zapewne, gdy powiem, że Dom Kultury kosztuje. To są pieniądze na wyposażenie, dla instruktorów, koszty ogrzewania, energii elektrycznej.
Szukać będziemy oczywiście środków, ale nie w tym rzecz. Chodzi o to, byśmy zrozumieli, że to na nas głównie powinna ciążyć odpowiedzialność – także ta materialna.
Mała dygresja. W pewnej parafii, kilkadziesiąt lat temu był sobie proboszcz. Sporo się w tej parafii działo – budowano, remontowano. I bardzo dużo szło dla tej parafii pomocy z Ameryki. Proboszcz miał tam rodzinę, która jego parafii pomagała. Nie byli oni milionerami, ale pamiętamy jaka była kiedyś wartość jednego dolara.
Wszystko się jednak kończy i do owej parafii przyszedł nowy proboszcz. Jako, że prace w parafii, jak w każdym domu i obejściu, nigdy się nie kończą, na spotkaniu rady parafialnej mówiono o kolejnych pracach w kościele i o finansowaniu ich. I wtedy wstał jeden z radnych i zapytał: „A nie ma ksiądz proboszcz jakiejś rodziny w Ameryce?”
Rozumiemy o co chodzi? Można przyjąć pomoc i trzeba być za to wdzięcznym, ale pomoc może też zdemoralizować. Powstaje mentalność, że wszystko się należy, że ktoś musi dać, że ktoś za nas musi wszystko zrobić.
Hetman Zamoyski nie tylko wiedział, że „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie…”, ale umiał także otworzyć swoją własną sakiewkę i ufundować akademię w Zamościu.
Tak samo i my nie możemy się oglądać na nikogo. Na żadną Unię, na żaden rząd i na krewnych w Ameryce, tylko samemu zobaczyć co jest nam potrzebne i samemu to zrobić. I nie będą to żadne cuda, tylko mądrość i roztropność nas wszystkich.
My nie potrafimy założyć Domu Kultury? Wolne żarty. Jeśli tylko będziemy chcieli…
Zróbmy DOM. Dom Kultury dla naszych dzieci i naszej młodzieży. Dom Kultury także dla nas, bo kto powiedział, że dorosły kultury nie potrzebuje?
„Taka będzie Winnica, jakie jej dzieci chowanie…”