Co jest najważniejsze?

XXVIII Niedziela Zwykła, A; (Iz 25, 6-10a); (Ps 23 (22), 1b-3a. 3b-4. 5. 6); (Flp 4, 12-14. 19-20); Aklamacja (Ef 1, 17-18); (Mt 22, 1-14); Winnica 15 października 2023.

Jest życie, które nie zasługuje, by nazwać je życiem, prawdziwym życiem…

Jest taki żydowski dowcip… Zawodowy żydowski swat (Żydzi o kimś takim mówią Szadhen) zachwala kawalerowi pewną pannę. Kawaler wypytuje o różne sprawy. Na pytanie o ojca ewentualnej żony swat odpowiedział krótko: „Nie żyje”. Po ślubie okazuje się jednak, że ojciec żyje, odsiaduje długoletni wyrok więzienia.

Kawaler idzie z pretensjami do swata: „Oszukałeś mnie, powiedziałeś, że jej ojciec nie żyje, a okazało się, że on żyje i siedzi sobie w więzieniu”.

Szadhen spokojnie i z filozoficznym zacięciem odpowiada pytaniem: „I pan to nazywasz życiem?”

Jest życie, które nie zasługuje, by nazwać je życiem, prawdziwym życiem… Jest życie, które jest co najwyżej marną wegetacją.

Klasyką horroru jest film „Noc żywych trupów”. Film, z którego czerpią wszystkie filmy o zombi. Zmarli wstają, ruszają się, atakują, ale… co to za życie?

Na co dzień sprawa ma się mniej makabrycznie, ale bardziej tragicznie, bo prawdziwie. Nie będę używał nazwy „zombi”, bo ona się kojarzy jednoznacznie, ale mnóstwo jest pośród nas ludzi bez życia, czyli niby żywych, ale jednak jakoś martwych.

Czy można żyć i nie mieć w sobie życia? Można. Zaświadcza o tym Boże Słowo: „Rzekł (…) Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.” (J 6,53-54)

Można rano wstać, umyć się, zjeść śniadanie, zagłosować, obejrzeć film, wypić piwo, położyć się spać, jutro pójść do pracy… i nie mieć w sobie życia, być martwym.

Powiem więcej… można po śniadaniu, albo jeszcze przed śniadaniem pójść do kościoła… i nie mieć w sobie życia. Bo „kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne”.

A do tego potrzebna jest wiara. Potrzebujemy wiary, że spożywając Ciało Chrystusa wchodzimy z Nim w komunię, jedność, bliskość, zjednoczenie. Będąc blisko odbieramy życie, żyjemy boskim życiem.

Dzisiejsze czytania mówią o zaproszeniu na ucztę. W pierwszym czytaniu z Izajasza mamy prorocką zapowiedź: „Pan Zastępów przygotuje dla wszystkich ludów na tej górze ucztę.” (Iz 25, 6a)

W Ewangelii zaś mamy wypełnienie: „Królestwo niebieskie podobne jest do króla, który wyprawił ucztę weselną swemu synowi.” (Mt 22,2)

Okazuje się jednak, że reakcją zaproszonych jest lekceważenie i pogarda: „Posłał (…) swoje sługi, żeby zaproszonych zwołali na ucztę, lecz ci nie chcieli przyjść. Posłał jeszcze raz inne sługi z poleceniem: Powiedzcie zaproszonym: Oto przygotowałem moją ucztę: woły i tuczne zwierzęta pobite i wszystko jest gotowe. Przyjdźcie na ucztę! Lecz oni zlekceważyli to i poszli: jeden na swoje pole, drugi do swego kupiectwa, a inni pochwycili jego sługi i znieważywszy [ich], pozabijali.” (Mt 22,3-6)

Dzisiaj także Bóg zaprasza na ucztę, zaprasza do swojego stołu, zaprasza na Mszę Świętą, na Eucharystię. I dzisiaj na to zaproszenie reakcją wielu ludzi jest obojętność, lekceważenie i pogarda. Jeden na pole, drugi do roboty. Zawsze jest coś do zrobienia, byle nie pójść do kościoła.

Specjalnie mnie to nie dziwi. Martwi oczywiście i boli, ale nie dziwi.

By pójść na Mszę Świętą potrzebna jest wiara. Oczywiście można pójść też bez wiary, na pogrzeb czy ślub, czy z przyzwyczajenia, czy pod presją czy nakazem kulturowym. Nie o tym jednak mówię.

By pójść na Mszę Świętą z wewnętrznego przekonania potrzebna jest wiara. Jeśli tej wiary nie ma, pójście na Mszę Świętą jest trudne i bezsensowne. A rzeczy trudnych i bezsensownych zwyczajnie się unika.

Unikając zaś tej uczty odpinamy się od źródła życia. Jeszcze raz: „Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego (…), nie będziecie mieli życia w sobie.”

I to jest śmierć, duchowa śmierć, ale śmierć konkretna. Dlatego prorok w pierwszym czytaniu mówi o chuście na twarzy i całunie. Jest to nawiązanie do żydowskich zwyczajów pogrzebowych: „Zedrze On na tej górze zasłonę, zapuszczoną na twarz wszystkich ludów, i całun, który okrywał wszystkie narody.” (Iz 25,7) To tak jakby udział w uczcie stawał się zmartwychwstaniem. Niepotrzebne już są atrybuty pogrzebu, można je odrzucić.

Jeśli ktoś jednak nie korzysta z zaproszenia na ucztę, nie korzysta tym samym ze zmartwychwstania. Dalej chusta na twarzy i pogrzebowy całun są mu potrzebne.

I dzisiaj, skoro zaproszenie na Ucztę Jezusa jest lekceważone i  pogardzane, to na twarzach wielu, wielu osób, opuszczona jest zasłona, zawinięci są w trupi całun.

Paradoks… Największe ludzkie pragnienie to życie a jednocześnie tak wielu z prawdziwym życiem się mija.

Nie zapędzimy na Ucztę rozkazem, podstępem, cyrkowymi sztuczkami i atrakcjami głaszczącymi ludzkie mody. Nawet gdyby coś z tego zadziałało to na bardzo krótko.

Potrzeba wiary. Potrzeba, by w ciemności zajaśniało światło. To zmienia widzenie świata. Człowiek dostrzega wartość i znaczenie tego, czego wcześniej nie dostrzegał.

I nie trzeba wtedy go zmuszać, przekonywać, przekupywać. Widzi i wie, wie i przychodzi. Prowadzi go wiara!

Wiara jest łaską, ale ta łaska daje owoce, gdy pada na grunt użyźniony doświadczeniem.

Spójrz na dwoje dzieci, dwóch chłopców, mają na imię Piotr i Paweł. Jeden z nich, Piotr, widzi swoich rodziców i ma doświadczenie ich wiary. Widzi ich modlitwę, widzi ich wiarę, jak realizuje się w ich życiu. Widzi jak rodzice z wiary czerpią życie, jak wiara jest dla nich siłą i światłem.

Paweł jest pozbawiony tego wszystkiego. Jego rodzice są zimni na Boga, obojętni. Nic tam nie ma!

Któremu z chłopców będzie łatwiej… wierzyć?

Różne są ludzkie drogi do Boga, ale zapewne Piotrowi będzie łatwiej.

W życiu będzie pewnie różnie, najczęściej kondycja rodzin będzie gdzieś pośrodku. Dlatego tak ważne są środowiska wiary, gdzie łatwiej jest uwierzyć. Łatwiej jest budować swoją wiarę. Łatwiej jest żyć pełnią życia.

Bardzo się cieszę, gdy ktokolwiek z naszej parafii wyjeżdża na rekolekcje. Wiem, że znajdzie tam wspólnotę i doświadczenie wiary.

Bardzo się cieszę z małżeństw w Domowym Kościele, bo te kręgi (a jest ich sześć) także stanowią środowiska wiary. Cieszę się także ze wspólnoty Mężczyzn Świętego Józefa. Cieszę się z reaktywowanej ostatnio młodzieżowej wspólnoty Wojska Gedeona.

To wielka radość i szansa, bo oczywiście nie gwarancja, że członkowie tych wspólnot znajdą prawdziwe życie, znajdą Boga i pójdą za Ewangelią.

Brakuje czegoś bardzo w tym ciągu radości.

Brakuje wspólnoty dzieci.

Chcemy, by taka wspólnota dla dzieci z klas VI i młodszych powstała. Wspólnota Oazy Dzieci Bożych.

Chcemy bardzo! Tylko… możemy sobie chcieć! Bez zrozumienia sprawy i pomocy rodziców niewiele możemy zrobić.

Proszę zarówno rodziców, którym bliżej do rodziców Piotra i rodziców którym bliżej do rodziców Pawła, o pomoc w założeniu takiej wspólnoty.

Jeśli dziecko będzie chciało nie hamuj, przeciwnie pomóż, choćby w ten sposób, by zawieźć na spotkanie. Jeśli dziecko nie chce, to oczywiście nie zmuszaj, ale staraj się zachęcić i przekonać.

Życie to nie tylko biologia. Życie to także duchowość.

Dziecku trzeba dać nie tylko dom, jedzenie, spodnie i komputer, ale także ducha.

Jest życie, które nie zasługuje, by nazwać je życiem, prawdziwym życiem… To życie bez duchowości, bez Boga, bez Ewangelii.

Gdy byłem młody, na kilka lat oddaliłem się Boga. Tak delikatnie mówiąc… naprawdę to zerwałem z Nim zupełnie. Potem wróciłem.

Niezwykle ważne, tak mi się wydaje, było to, że nie wracałem do próżni. Miałem, jak myślę, kilka mocnych, religijnych doświadczeń z dzieciństwa.

Jedno z tych doświadczeń to wspólny śpiew pewnej prostej piosenki. Miałem może 9-10 lat. I pamiętam to jak stoję w wypełnionym szczelnie kościele (kiedyś tak było) i wraz innymi śpiewam słowa:

(Jak w uczniowskim zeszycie)

1. Jak w uczniowskim zeszycie, jakieś trudne zadanie / Takie trudne jest życie, wielki znak zapytania.

Ref. Co jest najważniejsze, co jest najpiękniejsze / Co prawdziwe, jedyne, największe, za co warto życie dać.

2. Każdy musi odnaleźć swoją własną odpowiedź / Tylko ten jest szczęśliwy, kto dowiedział się raz.

Ref. Co jest najważniejsze, co jest najpiękniejsze / Co prawdziwe, jedyne, największe, za co warto życie dać.

3. Kochać co dzień od nowa, kochać coraz goręcej / Zawsze być blisko Boga, razem iść z Nim przez świat.

Ref. To jest najważniejsze, co jest najpiękniejsze / To prawdziwe, jedyne, największe, za co warto życie dać.

Można powiedzieć tak: Duchowość, duchowość twoja, duchowość twojego dziecka to umiejętność zadania sobie pytania „Co jest w życiu najważniejsze?” I szukanie na to pytanie odpowiedzi.

Kochać co dzień od nowa, kochać coraz goręcej. Zawsze być blisko Boga, razem iść z Nim przez świat.

To jest najważniejsze.