On chce być blisko, bardzo blisko

VI Niedziela Zwykła, Kpł 13, 1-2. 45-46; Ps 32,1-2.5 i 11; 1 Kor 10,31-11,1; Mt 4,23; Mk 1,40-45; Winnica 15 lutego 2015 roku.

Trędowaty człowiek z Ewangelii dostrzegł w Jezusie swój ratunek. Przyszedł do Jezusa, upadł na kolana i prosił Go.

Wołał o zdrowie, o oczyszczenie z trądu.

Zobaczmy dokładnie, co uczynił Jezus.

Najpierw widzimy to, że przejął się tą sytuacją. Pismo Święte mówi, że Jezus był „zdjęty litością”. (Mk 1,41a)

Inne tłumaczenia mają tu: „pełen współczucia” lub „użaliwszy się”.

Z takim wewnętrznym nastawieniem Jezus wyciąga rękę i dotyka trędowatego. (por. Mk 1,41b) Jezus mówi: „Chcę, bądź oczyszczony!” (Mk 1,41c) I trędowaty zostaje oczyszczony.

Zwróćmy uwagę na to dotknięcie. Czy Jezus nie mógł uzdrowić chorego samym słowem? Oczywiście, że mógł. Chciał jednak dotknąć. Jakby chciał powiedzieć, że w tym dotyku jest coś ważnego.

Bo w dotyku jest coś ważnego. Dotyk to znak bliskości. I to tej bardziej zażyłej. Nie każdemu pozwalamy się przecież dotykać. Dotykać nas może lekarz. Pozwalamy sobie na konwenanse i grzeczności, gdzie podajemy sobie ręce. Wymieniamy symboliczne pocałunki przy życzeniach i… STOP.

Nie pozwalamy się dotykać. Taki prawdziwy dotyk – wzięcie za rękę, przytulenie i pogłaskanie jest zarezerwowane tylko dla najbliższych. To rzecz bardzo osobista, intymna.

Nie pozwalamy się dotykać. Choć bardzo tego potrzebujemy. Dotykać nas może mama i tata. Całować – tak prawdziwie mąż, żona.

Dotykać nas może także przyjaciel.

W centrum Paryża, w Luwrze jest jedno z największych muzeów na świecie. Na powierzchni większej niż 8 boisk piłkarskich znajdują się zbiory liczące około 300 tys. dzieł sztuki. Jest tam kamienna stela z kodeksem Hammurabiego, posąg Wenus z Milo, czy słynny obraz Leonarda da Vinci – Mona Lisa. Ponad 30 km ekspozycji.

W jednej z sal znajduje się namalowana na popękanej ze starości desce koptyjska ikona z VIII wieku. Przedstawia ona dwie postaci. Jedna to Chrystus. Druga to abba (czyli ojciec) Menas – pustelnik i męczennik.

Znamy tę ikonę z książeczki rozdawanej w czasie kolędy w zeszłym roku.

Postaci stoją obok siebie. Jezus swoją wyciągniętą ręką obejmuje abbę Menasa. Dłoń Jezusa spoczywa na ramieniu przyjaciela.

Właśnie – to jest ważne. Ten gest bliskości i przyjaźni pokazuje nam, czego pragnie Jezus. On pragnie właśnie bliskości i przyjaźni. Ten dotyk to właśnie wyraża.

W tym roku przeżywać będziemy parafialne misje. O co w nich chodzi? Powinniśmy w ich trakcie zrozumieć lub odnowić zrozumienie prawdy, że istota wiary polega na przyjaźni z Jezusem.

Wiara to zdecydowanie coś więcej niż przepisy, przykazania, zwyczaje i tradycje. Wiara to nasze życie z Jezusem. I to życie w bliskości, w przyjaźni.

My nie wyznajemy doktryn i teorii, których nauczał Jezus przed dwoma tysiącami lat, ale wyznajemy samego Jezusa, który zmartwychwstał i żyje. I chce się z nami przyjaźnić.

Za dwa tygodnie w naszej parafii odbędą się dni spowiedzi. Na ich zakończenie rozpoczniemy peregrynację w naszych domach ikony tej ikony – Jezus z przyjacielem. To będzie nasze duchowe przygotowanie do misji.

Chcę, by ta ikona (będzie ich dużo) znalazła się na jedną dobę w każdym domu – niech odbędzie swoją kolędę. Zaproście ją do każdego domu. Do każdego – podkreślam. Niezależnie, kto tam mieszka – wierzący czy wątpiący, praktykujący czy nie, modlący się gorliwie, czy taki, który już wszystko zapomniał.

Jaki jest cel tej peregrynacji?

Chciałbym, by obecność tej ikony w naszym domu przyniosła nam jedną prawdę i jedno wezwanie. Gdy przyjdzie ta ikona do twojego domu. Gdy spojrzysz na Jezusa, który obejmuje swojego przyjaciela to pomyśl i poczuj, że Jezus chce tego samego wobec ciebie.

On chce się z tobą zaprzyjaźnić. A jeśli ta przyjaźń już jest, chce ją pogłębić. Na tym mają polegać misje. Na tym ma polegać sens tej peregrynacji.

To powinno być bardzo osobiste. Nie zapraszajmy na ten dzień sąsiadów i dalszej rodziny. Niech to będzie osobiste i intymne. Ty i Jezus – przyjaciel z przyjacielem.

Dlaczego to jest takie ważne?

Gdy Jezus dotyka to przemienia się ludzkie życie.

Chory w ewangelii cierpiał na trąd. Jezus go dotknął i uzdrowił. Chory został uzdrowiony.

Jezus chce cię dotykać. Chce dotykać twoich chorób, twoich zranień, twoich cierpień i strapień, twoich łez. Chce dotykać trądu twojego grzechu – twoich nałogów i nieprawości. Chce dotykać twojego życia – takiego jakim jest. Nie trzeba pudrować swoich ran ani udawać, że nic nie boli.

Jezus z mocą chce wejść w nasze życie i przemieniać je. A przez przemianę naszego życia przemieniać nasze rodziny i całą parafię.

Czy Jezus dotknie wszystkich? Nie! Nie wszystkich. Dotyka się tylko przyjaciół i bliskich. I Jezus to szanuje. Nie wkracza w ludzkie życie nieproszony, nie wciska się w nie na siłę. Chce się najpierw zaprzyjaźnić.

Jezus nie odrzuca nikogo. Każdy może być jego przyjacielem. Każdy może poczuć jego dłoń na swoim ramieniu.

W Ewangelii Łukasz jest scena w której prostytutka wkrada się na ucztę, by dotknąć jezusowych stóp, by je obmyć swoimi łzami, wycierać włosami, namaszczać oliwą i całować.

Jezus pozwala na to, nie odrzuca jej. Kobieta, wierzę w to głęboko, odchodzi przemieniona. Dotyk Jezusa przemienił jej życie. I poszła do nieba.

Niech dotknięcie Jezusa, naszego przyjaciela, przemieni i nasze życie.