Fabryka jadu

XV niedziela zwykła, C; Pwt 30,10-14; Ps 69,14.17.30-31.36ab.37; Kol 1,15-20; J 13,34; Łk 10,25-37; Winnica 14 lipca 2013 roku.

Zacznę od dwóch mocnych pytań dotyczących dwóch sytuacji. Sytuacji wcale nie wydumanych i niemożliwych. Pytam o to co może się realnie zdarzyć.

Pierwsza rzecz – twój sąsiad się spalił, gospodarstwo poszło z dymem. Powiedzmy, że ten sąsiad nie był twoim ulubionym sąsiadem. Był trudny i często miałeś go dość. Teraz jednak spalił się i potrzebuje pomocy. I pytanie – pomożesz mu czy nie?

Jasne, że pomożesz.

Druga sytuacja – umiera ktoś z twojej rodziny, kto cię mocno skrzywdził. Nie gadaliście ze sobą 10 lat. A teraz umiera i prosi o zgodę, chce uścisnąć twoją rękę. I pytanie – podasz mu tę rękę?

Jasne, że podasz.

Pomożesz pogorzelcowi choćby to był twój wróg i pogodzisz się z umierającym. Uznajesz tym samym, że jest coś głęboko w nas, co potrafi przekroczyć różne niesnaski, uprzedzenia czy wrogość. Uznajesz, że wszyscy ludzie są jednak braćmi i powinni się nawzajem wspierać i być dla siebie.

Do czego jednak zmierzam?

Pomyśl dobrze. Pomożesz sąsiadowi, gdy się spali? Dlaczego jednak masz czekać na pożar? Co stoi na przeszkodzie, byś zrobił to JUŻ?

Pojednasz się z umierającym? Dlaczego jednak masz czekać na śmierć? Co stoi na przeszkodzie, byś zrobił to TERAZ?

Dzisiejsza ewangelia przypomina nam o bliźnim. Tym bliźnim, któremu trzeba pomóc. Ta sama ewangelia rozszerzyła dla nas znaczenie słowa bliźni. Samarytanin, którego dzieliło wiele – kraj, narodowość, religia i wszystkie związane z tym uprzedzenia – pomógł leżącemu na drodze.

Wszyscy na ziemi jesteśmy braćmi i jesteśmy za siebie odpowiedzialni.

To prawda. Może być jednak tak, że rozciągnięcie tego braterstwa i odpowiedzialności na cały świat sprawia, że staje się to wszystko takie zwiewne, ulotne i mało konkretne.

Warto wtedy przypomnieć sobie, że pierwotne i podstawowe znaczenie słowa greckiego πλησιον (plēsion) tłumaczonego jako "bliźni" to być "tuż obok". Bliźni to ten, który jest blisko. Z natury rzeczy jest to nasza rodzina, nasz sąsiad. Blisko jest także ten, który może na chwilę, z przypadku, stanął (albo leży) na naszej drodze. Bliźni to przede wszystkim ten, który jest w zasięgu naszego wzroku i ręki. To najważniejszy i podstawowy krąg bliźnich.

Można się zajmować biednymi w Ameryce Południowej i pomagać misjonarzom w Azji, i budować studnie w Afryce, i walczyć o pokój na świecie, ale najważniejszy bliźni to ten, którego masz "pod ręką". Inspirując się pewnym fragmentem z Biblii można powiedzieć, że nie miłując brata swego, którego się widzi, nie można prawdziwie miłować murzynka, którego się nie widzi (por. 1J 4,20)

I już bardzo konkretnie.

Nienawidzisz swojego sąsiada? Źle robisz! Grzeszysz!

Nie rozmawiasz latami z kimś ze swojej rodziny, zrywasz więzi? Źle robisz! Grzeszysz!

Nienawidzisz swojego sąsiada? Przestań nienawidzić!

Nie rozmawiasz z kimś ze swojej rodziny? Zacznij rozmawiać, podaj rękę do zgody!

Nie czekaj aż się sąsiad spali. Nie czekaj aż będzie umierał. To twój bliźni – już teraz. Na co czekasz?

Kochaj bliźniego swego jak siebie samego.

Wielu z was ma w sercu nienawiść.

Nie wskażę na nikogo, nie jestem niczyim sędzią, ale czuję to a każdy niech zajrzy w siebie.

Wielu z was ma w sercu nienawiść a to jest trucizna, która zabija tego, który nienawidzi.

Przestańmy nienawidzić.

Nie chodzi mi o to, żeby wszyscy jednakowo myśleli. Nie chodzi mi o to, by wszyscy nawzajem się chwali, głaskali i uśmiechali. Nie o to chodzi.

Chodzi o to, by nie dać w swoim sercu miejsca nienawiści.

Nienawiść to jad i trucizna a truje się ten, kto nienawidzi.

Pojmijmy jednak dobrze czym jest nienawiść. Jak się pokłócisz z sąsiadem to nie jest nienawiść. Choć kłótni dobrze jest unikać. Jak czujesz gniew czy niechęć do kogoś to nie jest nienawiść. Trudno nawet, by pewne rzeczy nas nie gniewały. Lęk przed kimś i unikanie kogoś to też nie jest nienawiść. Czasami nawet roztropnie jest kogoś nie spotkać.

Wszelkie uczucia, które mamy w sobie nie będą nienawiścią. Uczucia – wszelkie – nie są ani grzechem ani cnotą (jeśli są wzniosłe).

Dzieje się tak dlatego, że nad uczuciami nie mamy panowania. Nie możemy ich swobodnie przywołać ani usunąć. Skoro nie możemy przywoływać i przepędzać to nie jesteśmy odpowiedzialni za nie.

A za co jesteśmy odpowiedzialni?

Jesteśmy odpowiedzialni za to co ROBIMY z naszymi uczuciami.

Nienawiść to jest to, co robimy z naszą niechęcią, gniewem, złością. Jeśli swoją wolą zaczynamy świadomie to w sobie pielęgnować i podsycać, jeśli dajemy temu upust w naszych słowach, gestach i czynach, jeśli swoje uczucia przerabiamy na świństwa czynione danej osobie to jest to nienawiść.

Jeśli nam w tym jest dobrze, jeśli babrzemy się w tym i mamy w tym dziką satysfakcję to jest to nienawiść.

Strzeż się nienawiści. Nienawiść to fabryka jadu umieszczona w twych sercu. Ten jad zabije! Ciebie zabije! Strzeż się nienawiści!

Jeśli odpuścisz, jeśli przygryziesz język, jeśli weźmiesz na postronek swoje emocje to uratujesz się od nienawiści.

Będziesz się denerwował na sąsiada i będziesz autentycznie przekonany, że brat czy teściowa popełniają jakieś błędy, i będziesz się spierał i kłócił, i nawet zrobisz coś złego, powiesz coś głupiego, nawet skrzywdzisz kogoś, ale jeśli powiesz STOP, to uratujesz się od nienawiści, uratujesz się od śmierci.

Jeśli powiesz STOP, jeśli nie dasz się kierować emocjami, to wrócisz do równowagi, do roztropności, do zgody.

Dasz się ponieść emocjom? Polubisz je? Zginiesz!

Nienawidzisz swojego sąsiada? Źle robisz! Grzeszysz!

Nie rozmawiasz latami z kimś ze swojej rodziny, zrywasz więzi? Źle robisz! Grzeszysz!

Nienawidzisz swojego sąsiada? Przestań nienawidzić!

Nie rozmawiasz z kimś ze swojej rodziny? Zacznij rozmawiać, podaj rękę do zgody!

Nie czekaj na pożar! Nie czekaj na śmierć!