Dni spowiedzi IV – początek peregrynacji ikony „Jezus z przyjacielem”

W zasadzie już po spowiedzi, ale w łączności z tym wydarzeniem.

Ks. Zbigniew Paweł Maciejewski

Przyjaciele Boga

Święto św. Kazimierza Królewicza, Dni Spowiedzi – początek peregrynacji ikony „Jezus z przyjacielem”, Syr 51,13-20; Ps 16,1-2.5.7-8.11; Flp 3,8-14; Łk 21,36; J 15,9-17; Winnica 4 marca 2015 roku.

Początek nawiedzenia naszych domów przez obraz „Jezus z przyjacielem” wypadł w święto św. Kazimierza. Kościół w takie dni dobiera specjalne czytania, które by najcelniej charakteryzowały świętego. Tak jest i dzisiaj.

Święty Kazimierz – syn królewski – przedstawiany jest często na obrazach jako klęczący nocą przed drzwiami kościoła. Nawiązuje to wprost do jego życiorysu – wiedział, że w kościele, w tabernakulum, bije źródło życia. I szedł do tego źródła. Jak pisał o nim ks. Piotr Skarga: „W nocy się do kośćiołow porywał i wychodźił. A gdy zamknione nalazł, v drzwi się Panu Bogu korzył. y często go straż leżącego na twarz w nocy v kośćioła naydowała”. Stąd takie własnie czytanie na dzisiejsze święto wzięte z Księgi Syracha: „Szukałem jawnie mądrości w modlitwie. U bram świątyni prosiłem o nią i aż do końca szukać jej będę.” (Syr 52,13b-14)

Potrafisz tak kochać Boga?

Ewangelia także trafnie opisuje życie świętego królewicza, ale gdy czytam jej słowa to pamięć przywołuje mi postać mojej ulubionej błogosławionej – Laury Vicunii.

Przypomnę ją krótko.

Urodziła się przed ponad stu laty w Chile. Wcześnie zmarł jej ojciec. Mama Laury zaplątała się w nieszczęśliwy związek z mężczyzną, który nie był dobry ani dla niej, ani dla jej córki. Tkwiła jednak jednocześnie i w grzechu, i w piekle, doświadczając upokorzeń i przemocy.

Laura modliła się o nawrócenie matki, ale nie widziała owoców swojej modlitwy. Laura doświadczyła też na sobie przemocy a nawet próby gwałtu.

Te wszystkie trudne doświadczenia nie złamały jednak jej wiary. Laura nie wpuściła w swoje serce zwątpienia i nienawiści – zachowała je w czystości. Zachowała wielką miłość do Boga i wielką miłość do swojej matki. Gdy przystępowała do Pierwszej Komunii Świętej zapisała w swoim pamiętniku: „Daj mi Boże życie naznaczone miłością, umartwieniem, ofiarą!” I dostała to, o co prosiła.

Któregoś dnia była na Mszy Świętej i usłyszała tę właśnie ewangelię, którą i dzisiaj słyszeliśmy: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.” (J 15,13)

Ta mała dziewczynka potraktowała to Słowo Boga jak najbardziej prawdziwie i konkretnie. Stwierdziła, że jej największą przyjaciółką jest jej mama i chce za nią oddać swoje życie. Laura złożyła ślub – powiedziała Bogu, żeby wziął jej życie a dał życie, to Boże życie, jej matce. To był jej sekret.

Laura zachorowała. Słabła coraz bardziej, umierała. Przyjęła wiatyk i wtedy powiedziała swojej matce: „Mamo, ofiarowałam swoje życie za ciebie.” I umarła, miała wtedy zaledwie 13 lat.

I dostała to, o co prosiła, choć wielka to była cena. Matka zerwała swój grzeszny związek. Pojednała się z Bogiem. „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.” (J 15,13)

Czy potrafisz tak kochać swoich bliskich? Jak Laura kochała swoją matkę?

Święty Menas – postać stojąca obok Chrystusa na ikonie „Jezus z przyjacielem” – był rzymskim żołnierzem, legionistą. Porzucił to życie stając się pustelnikiem w Egipcie.

W czasie prześladowań za cesarza Dioklecjana otwarcie i mężnie wyznał swoją wiarę przed władzami, wiedząc, że sprowadzi to na niego śmierć. Rzeczywiście oddał swe życie jako męczennik.

Czy potrafisz tak bezkompromisowo wyznawać wiarę? Ponosząc taką cenę?

Przywołałem trzech świętych, których można śmiało nazwać przyjaciółmi Boga. Przedstawiając ich zadałem trzy pytania:

Czy potrafisz tak jak święty Kazimierz kochać Boga?

Czy potrafisz tak kochać swoich bliskich, jak błogosławiona Laura kochała swoją matkę?

Czy potrafisz tak bezkompromisowo, jak święty Menas wyznawać wiarę?

Znam odpowiedzi na te pytania. Nie potrafisz tak kochać – ani Boga ani bliźnich. Nie potrafisz tak wyznawać wiary.

Ja też nie umiem, ja też nie potrafię.

Powiem więcej – święty Kazimierz też nie potrafił. I błogosławiona Laura też nie umiała. I święty Menas także nie umiał.

Tajemnica tych świętych zawarta jest w tym co widzimy w ikonie „Jezus z przyjacielem”. Jezus przygarnął Menasa do siebie, położył rękę na jego ramieniu. Stali się sobie bliscy, stali się przyjaciółmi. Święty Menas przez bliskość Chrystusa, Jego mocą stał się zdolny do męczeństwa.

Błogosławiona Laura także przez bliskość Chrystusa, Jego mocą stała się zdolna do tak wielkiej ofiary ze swego życia.

Święty Kazimierz nie inaczej, jak także przez bliskość Chrystusa, Jego mocą zdobył świętość.

I wszyscy święci, i wszystkie święte podobnie. Bo nie ma innej drogi.

Święty Paweł pisał: „Wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim – nie mając mojej sprawiedliwości, pochodzącej z Prawa, lecz Bożą sprawiedliwość, otrzymaną przez wiarę w Chrystusa, sprawiedliwość pochodzącą od Boga, opartą na wierze.” (Flp 3,8-9)

Nie własna doskonałość, nie własna sprawiedliwość, nie własna świętość, ale doskonałość, sprawiedliwość i świętość Boga.

To jest droga świętych i błogosławionych, i to jest nasza droga, bo i nas Bóg wzywa do świętości, do takiego miłowania Boga, jak święty Kazimierz, do takiego miłowania bliźnich, jak błogosławiona Laura, do takiego wyznawania wiary, jak święty Menas, męczennik.

Jesteśmy wszyscy, bez najmniejszego wyjątku, do tego wezwani.

Mamy być przyjaciółmi Boga, jak Jezus jest naszym przyjacielem.

W ewangelii słyszeliśmy: „Wy jesteście przyjaciółmi moimi.” (J 15,14a)

Słyszeliśmy: „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem.” (J 15,12)

Słyszeliśmy: „Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej!” (J 15,9)

To jest sedno naszej wiary. Zaprawdę wszystko można sprowadzić do tych dwóch – kochaj Boga ponad wszystko i bliźniego swego, jak siebie samego.

Przekreślisz miłość Boga i sprowadzisz wiarę tylko do przykazań, pobożnych praktyk, obrzędów i zwyczajów to tak naprawdę całą wiarę przekreślisz. Przekreślisz i podepczesz, bo bez miłości nie ma wiary.

Jeśli przekreślisz swoją miłość bliźniego, czy to miłość do matki, ojca, dziecka, męża, żony, czy to do twego sąsiada, do znajomego, czy to do twego nieprzyjaciela, bo Jezus kazał kochać także nieprzyjaciół swoich, to tak naprawdę wiarę przekreślisz. Przekreślisz i podepczesz, bo bez miłości nie ma wiary.

Bez miłości nie ma nic.

Bez miłości zostają tylko pozory wiary i pozory życia.

Bez miłości masz tylko bezsensowne cierpienie i śmierć, i rozpacz, i piekło.

A miłość to Bóg.

Bóg, który chce do ciebie przyjść, by dać ci niewypowiedziany ogrom swojej miłości. Jezus, który chce być twoim przyjacielem – dać ci swoją bliskość kładąc dłoń na twoim ramieniu.

Przyjmij go.

Przyjmij miłość przychodząca do ciebie.